Myszka Celinka za tęczowym mostem (2021-10-13 00:17)
Za tęczowym mostem,  Wspomnienia

Żegnaj żywotna Celinko!

Ledwo pożegnałem Symetrię, a kilka godzin później przyszedł kolejny cios…


Celinka z dnia na dzień starzała się. Czasem miała problemy z wejściem na mostki, drabinki czy drewniany klocek, który służył za podstawkę, aby myszki miały bliżej i wygodniej sięgnąć do poidełka.

Zastanawiałem się, jak ułatwić jej funkcjonowanie, i wymyśliłem, że przecież z wyposażenia klatek zostały takie krótkie mostki, które służyły kiedyś jako wejścia do domków, a teraz leżą nieużywane. Można wygiąć je w pałąk i podstawić w kilku miejscach, żeby Celinka mogła łatwiej wejść na wyższe elementy wyposażenia klatki, jak domki czy podwieszane drabinki. Było już po północy, ale nie miało to żadnego znaczenia, bo od razu chciałem doposażyć klatkę.

Zajrzałem do klatki i zrobiło mi się słabo. Celinka leżała przed wejściem do domku i nie dawała oznak życia. Oczy mi się zaszkliły… :'( Dobity po odejściu Symetrii, ledwo zdjąłem klatkę, myśląc, że Celinka nie żyje.

Bardzo ostrożnie wziąłem ją na ręce. Okazało się, że myszka żyła, ale miała niewydolność oddechową i z coraz większym trudem łapała powietrze. Próbowałem podawać jej tlen, dmuchałem jej do pyszczka, ale wiedziałem, że nieunikniony koniec jest już bliski. Tuliłem ją, miziałem za uszkami i ryczałem z bezsilności… :'(

Po kilku minutach Celinka odeszła na moich rękach, 17 minut po północy… :'(


Celinka była ostatnią z siedmiu myszek, z trzeciej adopcji. Jej mama i rodzeństwo odeszły zdecydowanie zbyt wcześnie. Po odejściu Florki została tylko ona. Moja kochana Celinka… Imię dla niej zaproponowała moja córka. Zdrobniałe i takie urocze… Pasowało do tej myszki.

Ściskało mnie w gardle, gdy widziałem, jak Celinka przez kilka dni zaglądała w każdy kąt klatki i szukała swojej siostry, Florki. Wiedziałem, że bardzo źle będzie znosić samotność. Biłem się z myślami, czy powiększyć hodowlę o kolejne myszki. Miałem mnóstwo wątpliwości, ponieważ Celinka miała wtedy już ponad rok i istniało wysokie prawdopodobieństwo, że nie zaakceptuje nowych towarzyszek w swoim otoczeniu. Ostatecznie zaryzykowałem i w hodowli pojawiły się Sprężynka i Symetria.

Na początku myszki nie za bardzo się lubiły. Próby integracji nie przynosiły spodziewanych efektów. Celinka strasznie goniła je po całej klatce. A najbardziej Symetrię. Czasem role się odwracały. Sprężynka unikała konfrontacji, najczęściej biegając w kołowrotku. Po kilku próbach, rozłożonych nieco w czasie, myszki polubiły się. Spały razem, tuliły się do siebie, iskały sobie wzajemnie futerka, czasem biegały wspólnie w kołowrotku.

Celinka bardzo lubiła się z Klopsem. On też lubił jej obecność. Wypuszczone razem, przytulały się i przysypiały obok siebie. Było im błogo, a zwłaszcza Klopsowi. To było coś nieprawdopodobnego, jak Klops się wtedy „rozklejał”. Gdy brałem je na ręce, leżały spokojnie obok siebie, splatały się ogonkami i czekały na mizianie.

Celinka była najbardziej żwawa i pełna energii ze wszystkich moich myszek. Nie potrafiła usiedzieć w miejscu. A już tym bardziej sama nie usiedziała spokojnie na rękach. Zawsze rwała się do tego, żeby zwiedzić nowe miejsca i sprawdzić ciekawe zakamarki. Nie było miejsca, do którego by nie weszła. Cieszyłem się, widząc jaka jest żywotna i że nie ma dla niej przeszkód nie do pokonania, czy to takich, na które miałaby wejść, czy takich, z których przychodziło jej zejść.

Czas jest jednak nieubłagany. Myszka starzała się i coraz bardziej chudła. Jej aksamitne niegdyś futerko miało rzadszy włos i częściowo wyłysiało na brzuszku. Prawdopodobnie zaczęły się problemy z oczkami i coraz gorszym widzeniem. Ostatnio nie miała za bardzo ochoty na dłuższe spacery poza klatką. Była w miarę w dobrej formie, jak na swój wiek, ale zdarzały się jej wahnięcia kondycji. Widziałem, że słabnie i z trudem przychodzi jej nawet napicie się wody z poidełka.

Dwa miesiące wcześniej prawdopodobnie zdarzyło się jej odwodnienie. Celinka była wychudzona i półżywa. Jakimś cudem ją odratowałem. Po tamtym zdarzeniu ciągle pilnowałem, żeby myszce nigdy nie zabrakło wody. Gdy tylko słyszałem, że próbuje się jej napić, natychmiast podchodziłem do klatki i ściskałem poidełko, żeby mogła łatwiej spijać krople. Czasem trwało to bardzo długo, ale byłem cierpliwy. Wiedziałem, że każda kropla jest dla niej kroplą życia. Tak sobie myślę, że od tamtego momentu myszka żyła w pożyczonym czasie… 🙁

Celinka uwielbiała oblaty. Wręcz szalała za nimi i ciągle się ich domagała. Podawałem jej ten ulubiony przysmak, ale starałem się to kontrolować, aby nie zapychała się nim, tylko żeby zjadała ziarno. Lubiła też orzechy włoskie. Czasem skubnęła trochę chleba, żółtego sera czy suszonych larw mącznika. Dosyć często jednak ignorowała coś innego, niż oblaty, i czekała. Była bardzo sprytna. Dobrze wiedziała, że w zanadrzu mam jej ulubiony przysmak, zmięknie mi serce i zaraz go jej podam.

Cieszyłem się z każdego dnia, widząc Celinkę buszującą w klatce lub czekającą na przysmaki. Swoim zachowaniem sprawiała mi wiele radości. Codziennie rano witałem ją słowami: Dzień dobry myszko! Jak się dzisiaj czujesz? 🙂 Albo: Celinka! Czeeeść… 🙂 Bardzo często zaglądałem do klatki i sprawdzałem, czy wszystko jest w porządku. Pod wieczór lub późno w nocy pytałem Celinkę, jak się czuje. Mówiłem jej, że jest kochana. Czasem dodawałem, że będę po niej długo ryczeć z żalu po jej odejściu. Miałem świadomość tego, że myszka nie będzie żyć wiecznie, ale do końca w głowie było zaprzeczenie, że jeszcze nie teraz, nie dziś…

Kilka godzin wcześniej Celinka wchodziła do karmidełka i jadła ziarno. Podetknąłem jej pod pyszczek poidełko i ścisnąłem je, żeby mogła łatwiej napić się wody. Chętnie i sporo wypiła. W jej zachowaniu nie było niczego niepokojącego. Nietypowe było tylko to, że potem nie schowała się głębiej w domku, a jej kuperek był widoczny w wejściu. Teraz wiem, że to był znak…

Całkiem niedawno Celinka miała 21 urodziny, które okazały się być jej ostatnimi… 🙁 Od jakiegoś czasu jakiś szósty zmysł, jakiś głos z tyłu głowy, mówił mi, że myszka nie dożyje kolejnych urodzin. Zabrakło do nich 4 dni…

Została pogrzebana w ogrodzie, tuż przy Symetrii. Do końca pozostały razem, teraz szczęśliwe za tęczowym mostem… :'(

Żegnaj kochana mysio!


2021-10-14

Od wczoraj Sprężynka chodzi po całej klatce, zagląda w każdy zakamarek i szuka swoich towarzyszek – pociesznej Symetrii i wiercipiętki Celinki.

Wie, co się stało. Zwierzęta to wyczuwają. Ściska mnie w gardle, gdy mówię do niej: Nie ma ich… Odeszły… Zostałaś sama! :'(



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *