Myszka Roger na kocu, na tapczanie (2023-12-31)
Hodowla myszek

Oswajanie i oswojenie się Rogera

Roger jest ciekawski, ale jednocześnie jest bardzo ostrożną i płochliwą myszką. Długo nie dawał się oswoić. Udało się to po długim czasie, ale tylko częściowo.


Oswajanie myszki rozpocząłem od zachęcania jej do wyjścia z klatki. Wydawałoby się, że myszka będzie próbować wręcz uciekać z klatki, ale nie było to tak oczywiste. Roger obserwował mnie, bał się wyjść, długo krążył w okolicach drzwiczek klatki, umieszczonych w jej suficie, ale nie odważył się z niej wychodzić. Nawet jeśli w końcu z niej wyszedł, to gdy tylko próbowałem się zbliżyć, natychmiast z powrotem do niej uciekał. Robił to błyskawicznie. Wystarczył niewielki mój ruch, a już go nie było.

Po dłuższym czasie i wielu próbach Roger zaczął coraz odważniej wychodzić, jednak nadal unikał brania go na ręce. Gdy już wyszedł, uciekał na koniec dachu klatki, żebym tylko go nie dosięgnął. Robił przy tym niesamowite uniki, żeby jak najszybciej znaleźć się przy drzwiczkach i wrócić z powrotem do klatki. Gdy już udało się wziąć go na ręce, miziałem go za uszkami, żeby nieco się uspokoił. Dość szybko wypuszczałem go na koce rozłożone na tapczanie. Mógł wtedy buszować sobie w ich zakamarkach.

Podczas wielu prób zachęcałem go, żeby przyszedł do mnie. Wołałem go łagodnie po imieniu i podkładałem rękę. Próbował podchodzić, ale robił to z dużą nieufnością. W większości przypadków obserwował mnie z dużej, bezpiecznej odległości. Gdy podchodził nieco bliżej, wystarczyło zrobić tylko niewielki ruch ręką, a zaraz uciekał. Był przy tym niesamowicie szybki i zwinny. Z czasem nabrał nieco odwagi, przekonał się, że nic złego mu nie zrobię, podchodził coraz śmielej, wąchał moją dłoń, jednak bał się na nią wejść.


2024-05-30

Minął rok od adopcji Rogera. Teraz Roger jest oswojony na tyle, że krąży w klatce po drabinkach, w okolicach drzwiczek. Wręcz domaga się wyjścia z klatki. Gdy tylko otworzę drzwiczki, natychmiast wyskakuje i czeka, aż wezmę go na ręce. Ustawia się przy tym pod moją dłonią tak, abym jak najłatwiej mógł go podebrać. Dobrze wie, że zaraz będzie mógł się wybiegać.

Często pozostawiam mu jego ulubione przysmaki na rogu tapczanu. Roger robi podchody, szybko chwyta przysmak w pyszczek i natychmiast ucieka. Robi to błyskawicznie, tak szybko przebiera tymi mysimi łapkami, że czasem się potknie i wypuści przysmak z pyszczka. Wygląda to przezabawnie… 🙂

Roger, gdy już znudzi mu się teren do zwiedzania, po pewnym czasie przychodzi na krawędź łóżka, obserwuje mnie, a czasem wyczekuje, aż go zabiorę. Po położeniu ręki na początku stosuje uniki, ucieka gdzieś na chwilę, krąży w oddali, robi kilka podejść, ale w końcu wchodzi na dłoń. Co prawda, nadal nie jest do końca ufny, trochę się boi i drży, ale i tak jest to spory postęp w porównaniu do tego, jak reagował wcześniej; jak uciekał… Raczej nie da się go już bardziej oswoić. Nie w takim stopniu, w jakim oswojony jest Sadza.

Z tego, co wiem, to były towarzysz Rogera – Charlie – do tej pory nie dał się oswoić… 🙁



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *