Myszka Iskierka za tęczowym mostem (2021-07-12 14:00)
Za tęczowym mostem,  Wspomnienia

Żegnaj sprytna Iskierko!

Dzisiaj otworzyłem transporterek, żeby ponownie zważyć myszkę, i zamurowało mnie. Iskierka nie dawała oznak życia.


Od jakiegoś czasu myszka miała problemy z oddychaniem i bardzo schudła. Po jakimś czasie pojawiła się u niej narośl pod gardłem. Pojechałem do weterynarza, który zdiagnozował u niej zapalenie płuc i chłoniaka. W pierwszej kolejności do opanowania było zapalenie płuc, które było dla myszki znacznie groźniejsze, niż nowotwór i wynikająca z niego narośl pod gardłem.

Opiekowałem się Iskierką, karmiłem, poiłem i podawałem leki, według zaleceń weterynarza, a także jeździłem z nią na wizyty kontrolne. Cieszyłem się, że jej waga nieco wzrosła. Ale potem miałem dziwne wrażenie, że waga stoi w miejscu, a później, że myszka jednak chudnie. A to nie wróżyło niczego dobrego.

Po momentach euforii, że jest lepiej, następowały chwile zwątpienia i bezsilności. Czasem zastanawiałem się, po co to wszystko… Z tyłu głowy ciągle była świadomość, że ukochane zwierzątko odchodzi, niemalże gaśnie w oczach, i nie ma dla niego żadnego ratunku. Potem, na jakiś czas, wiara w to, że uda się pokonać chorobę, wracała.

Dzisiaj, po trzech tygodniach nierównej walki, Iskierka nieoczekiwanie odeszła za tęczowy most. Dosłownie chwilę wcześniej była na wizycie kontrolnej u weterynarza. Ważyła zaledwie 26 g… 🙁


Na początku myszka była bardzo płochliwa i nieufna. Z czasem sama kręciła się w okolicach drzwiczek klatki i domagała się wyjścia, bo chciała pozwiedzać trochę świata na zewnątrz. Była zwinna i sprytna.

Nie dawała zabierać sobie smakołyków. Prawie zawsze wykiwała Oponkę, gdy ta chciała zabrać jej coś smakowitego, co trzymała w łapkach. Ale czasami się to nie udawało, gdyż Oponka była większa, silniejsza i zawsze dominowała w całej klatce (Oponka, niestety, też choruje).

Zaledwie kilka dni wcześniej Iskierka skończyła rok. Zawsze była bardzo żywotna i ciekawska. Bardzo lubiła biegać w kołowrotku. Jeszcze miesiąc, dwa temu było w niej tyle energii…

Choroba przyszła nagle, niespodziewanie. Myślałem, że będzie lepiej, i nie przypuszczałem, że tak szybko się to wszystko potoczy. Nie, nie… To naprawdę się stało? Do tej pory nie mogę w to uwierzyć i ściska mnie w gardle… 🙁

Żegnaj kochana mysio… :'(



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *